Archiwum marzec 2006, strona 2


mar 13 2006 Łąki
Komentarze: 0
Łąki
 
Pasę się na dzikich łąkach twoich nieznośnych włosów
ścinam ich trawę swoimi oczyma napatrzonymi do syta
i wciąż głodnymi dzikich traw falujących jak wydmy
nad południowym morzem, dajcie mi powietrza nasyćcie
mnie swoim zapachem oślepcie blaskiem bądzcie posłaniem
dla mojej zmęczonej głowy, włosy bujne łąki majowe
czym was zastąpię życiodajne pukle, pędy wilgotne?
Adam
 
emmanuel : :
mar 13 2006 (***)
Komentarze: 0
Dla Ciebie Kamisso
 
Toczą się kamienie ze wzgórza z łoskotem
piąłem się na nie każdego dnia nieosiągnowszy
szczytu zyskując za to pokrwawione stopy
toczą się na mnie ty je spychałaś ja nimi rzucałem
w ciebie wspólnie nie chcieliśmy tam wejść
patrzyliśmy na wierzchołek jak na naszą nadzieję jak
na niebo nasze doczesne a z dołu wydawało się
tak blisko do szczytu więc teraz ty na stepie
na płaskowyżu zapomnienia a ja tę pracę wykonać
mam sam?
Wybiegnij Kamisso, wybiegnij, wybiegnij mi na
spotkanie zanim kurz spod końskich kopyt opadnie
tulić cię będę w ramionach potem nowe tumany pyłu
zostaną za nami kiedy będziemy mknąć razem w krainy
wschodzącego słońca, aby zdobyć TEN szczyt, który
pozwoli pokonać nam wszystkie kolejne bo czy nie chcemy
cieszyć się przesmykami, słonecznymi dolinami
patrzeć na roztaczające się widoki skoro są
dla nas?
Adam
 
emmanuel : :
mar 13 2006 Do Kamissy
Komentarze: 2
no dokąd no dokąd no dokąd tak gnasz?
we własnym odbiciu wciąż widzisz tę twarz
wciąż boisz się zamknąć wciąż boisz otworzyć
oczy i usta by widzieć by krzyczeć w zapadłych
wspomnieniach w mrokach zagajników pachnących
słodyczą szukasz zapomnienia a to ukojenia tych
nieznanych nienazwanych wylękłych zajęcy nad miedzą?
co oni wiedzą co oni słyszą gdzie oni są? uciekli złapani
szamocą się w sieci twojego uśmiechu, wilgoci spojrzenia
nie chcą wiedzieć poznać zrozumieć otaczający cię świat
nie widzą twoich soczystych traw promienie słońca nie
przebijają ich sklepień nie zazielenią się pożółkłe paprocie?
czy pochylić się mam czy podnieść wysoko głowę
aby widzieć te maleńkie stworzonka uciekające w popłochu
przede mną czy przerazić się górnolotnych olbrzymów
spojrzawszy w ich nieodgadnione twarze co ma mnie przed
lękiem uchronić ja sam czy moich towarzyszy słowa gdzie
schronić się przed nieprzewidywalnym podzieję się w jaskini
przy wesołym ogniu domowego ogniska a może w chłodzie
spokoju biblioteki w śmiechu klubu tańca znajdę odpowiedź
w kontaktach towarzyskich czego ja szukam samotności
ucieczki przed nią czasu zabicia taka pustka i dzika żądza
rozdania moich bogactw wielkich możliwości i pomysłów
chyba ruszę w drogę, po prostu pójdę
Adam
(dziś)
emmanuel : :